erotyki

JANKOWI

Pierwsza miłość (1964-1970)


tęsknota

niebo stanęło w bezruchu
słońce wstrzymało gorący oddech
jeszcze chwila
stopione razem spojrzenia
bez cienia słońca
dotknięcie ust
i rozpaczliwy krzyk serca

czuję jeszcze gorąco twych warg
a już cię nie ma

szczęście

cichy szum morza
biała na piasku muszelka
wschód słońca roześmiany
promień odbity od szkiełka
zieloność drzew
uśmiech gwiazd
szczęście to blask twoich oczu
w ciemności
twoje pochylenie głowy
gdy mówisz o miłości

radość

dziękuję ci za kwiat wiśni
za serce
za widok słońca na dnie morza
za gwiazdy
które widzieliśmy jednymi oczyma
za naręcze marzeń
które przynosiłeś w dłoniach
jak piasek
za głębię twoich oczu
jak liście młodej jarzębiny
za smak szczęścia
pierwszej miłości

do zobaczenia

nie żegnaj się
przecież się spotkamy
zawsze zostaniesz w moich marzeniach
bo mojemu życiu na imię ty
przecież się spotkamy
nie to nie łzy
do zobaczenia
spotkamy się na końcu świata
w dniu w którym stanie ziemia
a zegary nie będą wskazywać czasu
wtedy pozostaniemy już razem
całą wieczność
aż do zmierzchu


Miłość spełniona (1971- …)

spojrzenia


przez ciebie płynie rzeka mej miłości
zatonęłam myślami w tobie
rodzą mnie twoje oczy
kocham świat dookoła ciebie

*
idziemy cisi
ciepło rąk jednoczy paciorki dni
szmery oddechów
rozjaśniają drogę
idziemy w siebie znajomą
ścieżką znaczeń
swojego ciała
do źródła namiętności

               *
to ty zabrałeś mi sprzed oczu świat
zamknąłeś moje myśli
żyję za ciepłem twych ust
chcę żyć tobą wiecznie
i zapomnieć
              *
zanurz się w miłość
ramionami odgrodzę cię
od zła świata
śnij bezpieczny o bezludnej wyspie spokoju
zanurz się w ciszę mego serca

Walc

twoje oczy mój miły
twoje oczy tak złote
we mnie dziś obudziły
dziwną cichą tęsknotę
i chcę być ptakiem
i słońcem
i mgłą
chcę być cieniem
i światłem
i grą
chcę gołębiem fruwać pod twe okno
chcę byś co dzień pod mym oknem moknął
i chcę kochać i śnić
i chcę marzyć i żyć
przez tą moją tęsknotę stokrotną

żeby nam się mój drogi
w walcu splotło dziś życie
bądźmy wolni od trwogi
i w miłosnym zachwycie
chcę cię kochać
jak słońce
jak mgła
chcę cię widzieć
wieczorem
za dnia
chcę by miłość znaczyła nam drogi
byś mnie szukał jak ptak szuka wody
i chcę kochać i śnić
i chcę marzyć i żyć
i żebyśmy zawsze byli młodzi

TY

zapatrzony w siebie
myślisz miłość
marzysz snami mych oczu
bliskością wspomnieniem słów

pijany złudzeniem
szarpiesz tęsknotę nocy
do dnia pulsującego oczekiwaniem
serce zatrzymane moim widokiem
płonie
szczęśliwy chwilą mówisz obojętne głupstwa
a po odejściu znów śnisz
do następnego spotkania

SEN

myślę twoimi słowami
mówię twym spojrzeniem
powtarzam każdy twój gest
dotykam twej zapomnianej twarzy
całuję wargi których nie znam jeszcze
pieszczę palcami twoje włosy
i znów marzę

SZKODA

wymarzyłam ciebie w moje życie
zakreśliłam kołem mojego losu
w tajemniczym świecie ukrytych labiryntów
całując cię rano witaj kochanie mówię
przytuleni patrzymy w sufit
siedzimy przy stole
rozmawiając o nieważnych sprawach
martwimy się niezapłaconym rachunkiem
obojętnie milczymy
cieszymy nowym ząbkiem najmłodszego synka
wzruszamy ciepłem naszego spokoju
a wieczorem po tysiącu codziennych czynności
zasypiamy przytuleni czując nasze serca

to takie proste
ale nigdy nie spełni się
dla nas

WESTCHNIENIA
*
i pomyśleć że tęsknię
nie za tobą
lecz spojrzeniem twoim
nie dostrzegając mnie przechodzisz obok
głaskasz pieszczotliwie swoje życie
budząc tęsknoty odległe
a sam boisz się świata
*
oczy podobno to zwierciadło duszy
jeżeli tak
to twoja dusza jest aniołem
modlę się do słodkiej

niebieskiej głębi
tkliwych zwierciadeł
pieszczotliwych błysków
całuję marzeniem
cichą przystań
nieznanego szczęścia
*
olśniłeś mnie
mój chłopcze
marzycielską głębią oczu
słodkim kształtem ust
głosem cichym i delikatnym
podziwiam stwórcę
za taką doskonałość
żałuję
że nie mnie będziesz całował
nie mojej dotkniesz dłoni
ale mogę o tobie pomarzyć


*

odnalazłam jasny twój wzrok

nie poznanej słodyczy

głębią spojrzenia otwierający

obietnicę miłości

upojenia

radości każdym zbliżeniem gestem uśmiechem

żal mnie otula

że zabiorę
marzenie o tym
co mogło być
gdyby czasy
nie poplątały

ścieżek naszego życia



ZNIECHĘCENIE



godzina zaciągnięta rozpaczą

wbija zęby

w parapet okna

mur twardy szydzi

nie zdobędę cię
jesteśmy
daleko
dalsi
codziennie bliżej
i dalej
odsuwamy możliwość zbliżenia

W KLATCE
czas nabrzmiały drobinami
ukradkowych spotkań godzin dni
biegniemy w siebie
żarem pragnących dłoni
kroczymy spętani
swoim ułożonym życiem
barierą ścian
których nie możemy przekroczyć
kradniemy ułamki minut
zjednoczeni bielą swych ramion
zatopieni w błagalnym wzroku
pijani ogniem pożądania
odpływamy w wieczność

DWA ŚWIATY
stworzyłaś mi drugi świat
potrzebny jak rosa trawom
oba biorę w ręce
i ważę
dwa moje życia
rozdzielony stoję pomiędzy
rozpięty
krzyżem cierpienia
nie umiem odrzucić żadnego
chociaż ten twój łatwiej
stworzyłaś mi drugi świat
swoją miłością
ale jesteś tylko
uzupełnieniem tamtej

ODEJŚCIE

minęliśmy się w biegu
przeszliśmy obok
wyciągnięte ręce
krzyczące usta
ostry wzrok uwięziony w proszących oczach
mijamy przeciwnymi szlakami
do nikąd
porwał nas prąd życia
cofamy ze strachem w swoje wnętrze
przed sobą

związani beznadziejnym węzłem

PRZEBUDZENIE
koniec
to takie proste
coś się skończyło
nie ma
nigdy nie było
przecieram zbudzone oczy
tak to był sen
przyszło zniknęło
co to było
miłość
nie wiem
pragnienie przyjaźń nie wiem
nie ma już
minęło
ale dlaczego czuję takie drżenie serca

Czemu
czemu stanąłeś na drodze
którą kroczyłam
pełna oczekiwania
nie chciałam ciebie
nie chcę ciebie
nie chciałam ciepła twych ust
nie pragnęłam dotyku twej ręki
nie marzyłam o tobie

dlaczego
teraz wszystko tkwi we mnie
szydząc utartymi zwrotami

Dobranoc
żegnam cię paciorkami łez
śpij bezpieczny pod osłoną mojej miłości
myśli twe ukołyszę tęsknotą
oczy okryję pieszczotą wspomnień
ciepło moich marzeń ogrzeje smutne godziny nocy
bez ciebie
dopóki nie przytulisz mnie
i powiesz
dobrze że jesteś

Okradłam

okradłam cię
ze słów
spojrzeń
gestów
zabrałam pod powiekami twój obraz
uniosłam w uszach głos
zamknęłam w dłoniach
szorstkość włosów
starłam ustami ciepło
warg

okradłam cię z siebie
teraz jesteś we mnie

Szamotanie
Nie wiedziałam że tak banalnie
skończy się kolorowy nasz sen
dusi mnie strach
jak żyć bez ciebie
stawiam ponownie pierwsze kroki
na nowo uczę się
chodzić między pustymi
godzinami
może uda mi się
lub umrę
z rozpaczy

Koniec

Straciłam cię wczoraj
na zawsze
odszedłeś do siebie
swoich spraw
małej egzystencji
przekreśliłam twoje odbicie
potłukłam szybę
krzywego lustra
odrzuciłam twoje słowa gesty
zmazałam dotyk twych ust
umarłeś dla mnie
jeszcze wprawdzie krzyczy serce
ale stłumię to
na pewno

Złość

przekreśliłam słowo kocham
podeptałam z nienawiścią
nie chcę go
zmazuję z wszystkich dni
zamykam na nie usta
oczy uszy
nigdy nie usłyszę nie wypowiem
nie napiszę
przekreśliłam słowo kocham
zamykam szczelnie okna
drzwi serce
niech zniknie na zawsze
i dobrze


Pustka

zanurzam się w samotność
w siebie
nie boli już tak bardzo
rozpacz nie szarpie pustych nocy
pamięć przegranych dni
żal
że mogło być inaczej

zanurzam się w swój ból
tęsknotę do ciebie
nie wiem
naprawdę nie wiem
czy wytrzymam

Tobie
*
nie kocham cię
nie chcę
nie kocham cię
nie mogę
nie zniosę już bólu
tęsknoty
rozpaczy żalu
nie chcę
pustki cierpienia samotnych nocy
nie przeżyję już męki
oczekiwania
na twój dotyk głos spojrzenie
by zasypiać na poduszce mokrej od łez
nie kocham cię
jeszcze

*
dziękuję że jesteś
przy mnie
we mnie
obok
dziękuję że przez ciebie
życie ma jeszcze jakiś sens
płaczę z radości twojego istnienia
na kilka godzin
dni
JESTEŚ
tylko to jest ważne

*
po prostu wyciągnąłeś rękę
banalny gest
nie wiedziałeś że podajesz dłoń tonącemu

jasnym spojrzeniem
ciepłym uśmiechem
żarliwym pragnieniem mojego ciała
gdy pochłaniasz mnie
swoim pożądaniem
dając mi siebie
przywróciłeś mnie do życia
*
wszystkie chwile z tobą
nawlekam układam gromadzę
wszystkie okruchy drobinki perły
zamykam szczelnie
by do następnego spotkania
ogrzewać nimi spragnione serce
codziennie jedną
chłonę dotykam całuję
codziennie jedną
trzymam w dłoniach
pod powiekami
w sercu

to tak dużo
i tak mało

*

patrzę na twoja fotografię
codziennie rano
witaj kochany
mówię
uśmiecham się do ciebie
całuję
gdy tonę
w powodzi trosk zmartwień
zdarzeń
mówię do twego odbicia
jesteś
to dobrze
jesteś
moje małe szczęście











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz