Czy warto było? - powieść

Jolanta Szymanek

Czy warto było?



All right reserved

Wszelkie prawa zastrzeżone

Skład komputerowy: Wojciech Szymanek

ISBN 978-83-936637-1-2

Wydanie I

Rok wydania maj 2013

Printed in Poland

Druk:  Sowa Sp. z o.o.


                                               Prolog

Autobus bezszelestnie przemierzał kilometry drogi, sunąc po pustej o tej porze autostradzie. Za oknami widać było w czarnej pustce migające światła reklam i domów. Obok mnie siedziała młoda jeszcze kobieta, zatopiona w swoich myślach. Byłam zadowolona, że nie zmusza mnie do rozmowy, gdyż postanowiłam się zdrzemnąć. Opuściliśmy już Francję i za chwilę mieliśmy pożegnać także Szwajcarię. Nagle moja sąsiadka otwarła oczy. Nie wie pani, gdzie jesteśmy?- zapytała znienacka.

-Nie wiem, musi pani zapytać kierowcy - odrzekłam zbudzona gwałtownie.

-Zresztą, to wszystko jedno. Przepraszam, mam na imię Magda - powiedziała z jakąś rezygnacją.

Mimo mojej niechęci, zaczęłyśmy rozmawiać. Gdy dowiedziała się, że piszę książki, nagle zamilkła i po chwili rzuciła:

-Proszę napisać książkę o mnie, opowiem pani moją historię. Na pewno będzie dobrym tematem a my, mam nadzieję, nigdy się już nie spotkamy.

Nie czekając na moją zachętę, zaczęła opowiadać fakty ze swojego życia. Rzeczywiście była to historia wyjątkowa, opowiedziana w ciągu kilkunastu godzin w autobusie. Nie przerwałam jej ani razu.

Autorka

Początek edukacji

Magda idzie przez park. Świeci wiosenne słońce, więc wielu mieszkańców korzysta z pięknej pogody, żeby pospacerować wśród zieleni. Matki lub opiekunki z dziećmi, panowie i panie z pieskami na smyczy, chłopcy wracający ze szkoły przez park. Wszyscy uśmiechają się, rozmawiają. Słychać śmiechy, nawoływania, płacz dziecka, szczekanie psa. Ale żaden z tych dźwięków nie dociera do Magdy. Nie słyszy nic, nie przygląda się mijanym ludziom, jest jakby oddzielona od nich grubym murem.

Mijający ją ludzie widzą piękną, wysoką dziewczynę, na oko 28-letnią. Ładnie ubraną i zadbaną. Jej ciemne, długie włosy rozwiewają się na wietrze, tworząc aureolę wokół twarzy. Przyglądają się jej z przyjemnością, ale ona tego nie dostrzega, zatopiona w świecie swoich myśli.

Wreszcie jakby wraca do rzeczywistości, ma dosyć marszu, rozgląda się i wybiera najdalszą, pustą ławkę, tuż przy samym stawku. Po powierzchni pływa senny łabędź, odcinając się białą plamą na tle ciemnej wody.

Magda siada i z przyjemnością przygląda się pięknemu ptakowi. Pytania zaczynają znów powracać. Ciągle te same. Dlaczego i dlaczego? Drążą mózg jak uparte, ostre dźwięki. „Jaki on wolny” myśli, patrząc na ptaka „piękny i wolny. A czy ja jestem piękna i wolna ?” pyta sama siebie.

Znów pogrąża się w swoich rozważaniach, jej myśli wędrują dalekimi ścieżkami i nawet nie zauważa, kiedy na drugim końcu ławki siada mężczyzna. Nie jest już młody, ale zadbany i przystojny. Jego skronie nieco przyprószone siwizną wskazują na jakieś 45 lat. Wygląda na człowieka z pieniędzmi i pewną klasą. Przygląda się Magdzie długo, wreszcie zbiera się na odwagę, żeby ją zagadnąć.

  • Piękny, prawda? Jaka linia szyi - mówi cichym głosem.

Dopiero po chwili dociera do niej sens jego słów. Nie odwraca się jednak i nie reaguje, jakby nie usłyszała. Natychmiast znowu zatapia się w swoich myślach.

Właśnie przypomniała sobie podobną scenę z dzieciństwa, gdy z rodzicami była pierwszy raz w parku i na widok łabędzia odczuła strach. Nagle wracają do niej wspomnienia rodziców, brata, koleżanek. „Czy miałam szczęśliwe dzieciństwo ?” pyta samą siebie i próbuje na chwilę przywołać dawno zapomniane przeżycia: radość kolejnych świąt, duma z drobnych sukcesów, miłość do nieznośnego brata.

Ale siedzący obok mężczyzna nie rozumie, że dziewczyna chce być sama ze sobą, zatopiona w jakimś wewnętrznym dialogu. Jest zresztą za ładna, żeby odpuścić, więc przygląda się jej, zastanawiając, jak ją sobą zainteresować. Podoba mu się. Bardzo. Jest w niej jakieś ciepło małej dziewczynki, ale także wyrafinowanie dziwki. Ubrana w mini spódniczkę, teraz odsłania bezwiednie swoje zgrabne uda, aż widać brzeg jej pośladka. Głęboki dekolt, odsłonięty w rozpięciu płaszcza, ukazuje niezbyt małe, kształtne piersi.

Nieznajomy zaczyna odczuwać podniecenie, co go samego dziwi, gdyż zazwyczaj nie zdarzają mu się takie reakcje. Swoje partnerki dotychczas dobierał starannie, oceniając nie tylko ich ciała, ale i umysł. Intelekt musiał iść w parze z urodą, to była jego główna zasada. Teraz jednak opanowuje go dzika żądza i ma ochotę na gwałtowny seks tutaj, na tej ławce z nieznajomą kobietą.

W tej nieznanej dziewczynie jest jakiś magnes, coś go do niej przyciąga i nie umie się temu oprzeć. Przysuwa się bliżej i pyta po prostu:

- Przepraszam, czy ja pani przeszkadzam?

Magda wreszcie słyszy jego słowa, ale zastanawia się chwilę , co ma odpowiedzieć.

- Owszem, przeszkadza pan- odpowiada po chwili wahania.

- Bardzo przepraszam, ale pani jest taka piękna, że nie mogłem się oprzeć - mówi szczerze nieznajomy, uśmiechając się z nadzieją.

- No i ...- Magda czeka na dalszy ciąg.

- Po prostu chciałem panią poznać.

- Po co ?- pyta Magda, zła z powodu całej sytuacji - co da panu poznanie mnie?

- Nie wiem, może się pani ze mną umówi? - pyta mężczyzna z nadzieją w głosie.

Magda nie odpowiada, jakby nie dosłyszała ostatnich słów. Znów pogrąża się w swoich myślach. Ale ośmielony mężczyzna przysuwa się bliżej. Nie może się powstrzymać i nagle obejmuje dziewczynę w pasie. Ta odskakuje jak oparzona.

  • Chodź ze mną, dobrze ci zapłacę - mężczyzna już nie panuje nad sobą i postanawia grać w otwarte karty.

  • Ach, zapłacisz mi? - wstaje gwałtownie i niemal krzyczy - zapłacisz za to?

Stoi przed nim wściekła i jednocześnie rozbawiona i z uroczym uśmiechem nagle nieoczekiwanie podnosi spódniczkę. Mężczyzna zaskoczony uświadamia sobie, że dziewczyna jest niemal naga i pod spódniczką nie nosi nic. Patrzy jak urzeczony i czuje, jak opanowuje go jeszcze większe podniecenie na ten widok, wręcz na moment traci poczucie rzeczywistości.

Tymczasem Magda opuszcza spódniczkę i spokojnie otwiera torebkę, z której po chwili wyjmuje nóż, podobny do skalpela, ostry i krótki. Uśmiechając się zimno robi krok w stronę mężczyzny, trzymając nóż ostrzem wycelowanym w jego pierś. Ten wreszcie odzyskuje świadomość, nagle dociera do niego, co ta chce zrobić. Podrywa się z ławki i wystraszony odskakuje kilka kroków.

  • Wariatka! - wykrzykuje ze strachem i złością - zaraz zawiadomię policję! - krzycząc zaczyna biec w stronę wyjścia z parku. Jest naprawdę przerażony i pewnie wściekły sam na siebie za swoją głupotę.

  • To zawiadom, palancie! - krzyczy za nim ze śmiechem Magda i siada ponownie na ławce.

Złość natychmiast z niej wyparowuje. Nadal śmieje się głośno, przestaje na moment i znów zaczyna, gdy przypomina sobie przerażoną minę mężczyzny. Czuje się bardzo dobrze. Nareszcie udało jej się wystraszyć jakiegoś napalonego samca. Zamiast czułości i rutynowej namiętności zafundowała mu strach. Cieszy odkrycie nowych wrażeń. Strach zamiast seksu. Okrucieństwo kontra pożądanie.

Magda jest zadowolona z siebie, czuje się w jakiś sposób wyzwolona, oswobodzona z klatki, jaką sama sobie stworzyła. Nagle uświadamia sobie, że może zrobić wszystko ze swoim życiem i obrać taki kierunek, jaki chce. Jak zresztą zawsze. Przecież tak naprawdę to nikt nie zmuszał jej do wykonywania tego zawodu. Sama chciała zostać dziwką, nawet o to prosiła.

Teraz siedzi spokojna i pewna siebie. Zastanawia się, po co właściwie tu przyszła i nagle wraca do niej dręczące pytanie: „Co dalej?”.

Nie, teraz nie będzie o tym myśleć. Musi zrobić rachunek sumienia z całego dotychczasowego życia . Nie teraz.

Rzut oka na zegarek sprawia, że podrywa się nagle z ławki. Musi wrócić po bagaże i udać się na dworzec. Nikt jej nie odprowadza, jest jak zawsze sama.

Już w przedziale, kołysana miarowym rytmem pociągu, powraca myślami do początku.


Dzieciństwo. Nie było nieszczęśliwe, nikt jej nie molestował, nikt nie znęcał się nad nią. Były to bowiem radosne chwile, gdy żyła z rodzicami i bratem w małym miasteczku, gdzie wszyscy wszystkich znają i każdy o każdym dużo wie.

Magda była ulubienicą wielu mieszkańców z powodu swojej nieposkromionej energii i fantazji. Zawsze zaskakiwała swoimi nowymi pomysłami zarówno w zakresie dziecięcych zabaw jak i relacji z dorosłymi.

Pewnego razu zerwała z ogrodu matki wszystkie kwiaty i zaniosła je pani Wrzosek, samotnej emerytowanej nauczycielce, z którą prawie żaden mieszkaniec nie rozmawiał w miasteczku. Kobieta ta miała akurat 70-te urodziny i nikt z pewnością by jej nawet nie złożył życzeń. Gdy Magda zapukała do niej z naręczem kwiatów, kobieta niemal zemdlała a w każdym razie zbladła i gdyby nie złapała się poręczy schodów, z pewnością upadłaby na ziemię.

Magda natomiast spokojnie weszła do zagraconego mieszkania i przyniosła kobiecie szklankę wody. Potem odprowadziła nieszczęsną solenizantkę do jej ulubionego fotela w pokoju.

Siedziała u niej dwie godziny, podczas których wielu ludzi zastanawiało się, o czym mogą rozmawiać starsza pani i 14-letnia dziewczynka. Magda nigdy i nikomu tego nie zdradziła, ale od tej pory często zachodziła do "pani Jadzi" jak ją nazywała.

Chociaż wszyscy mieszkańcy uznali dziewczynę za szaloną, jednak kilku z nich z ciekawości odwiedziło starszą panią i tak kobieta zyskała nieco przyjaciół i znajomych, dzięki temu nie była już taka samotna.

Magda wsławiła się również wieloma innymi "akcjami", ale zawsze miały one na celu pomoc innym ludziom lub zwierzętom jak choćby pikieta pod Urzędem Gminy w obronie klaczy "Kaśki", która miała być odesłana do rzeźni. Dzięki Magdzie dokończyła spokojnie żywota na zielonym pastwisku, jako maskotka szkoły.

Była więc dobrym, choć rozbrykanym dzieckiem, uwielbianym przez rówieśników i tolerowanym przez dorosłych.

Również w rodzinie nie było większych zgrzytów. Ojciec, zootechnik w Urzędzie Gminy, był energicznym i mądrym człowiekiem, szanowanym i cenionym jako dobry fachowiec. Był też dobrym ojcem i mężem. Swoją żonę darzył miłością, czego nie wstydził się okazać mimo upływu lat. Wiele kobiet wzdychało z zazdrością, gdy państwo Nowakowie szli przez rynek do jednej z trzech kawiarni w mieście. Bo Nowak nigdy się nie upił, nigdy nie zdradził żony, ani nigdy nawet nie uczestniczył w żadnej imprezie bez niej.

Jednym słowem był to człowiek inny niż wielu mieszkańców miasteczka, którzy spożycie alkoholu w ilości przekraczającej średnią krajową uważali za największą przyjemność życiową kub wręcz obowiązek..

Magda kochała ojca, chociaż nigdy mu tego nie powiedziała. On zresztą także uwielbiał córkę, ale również jej tego specjalnie nie okazywał. Zresztą Magda nie pozwalała sobie już jako małe dziecko na żadne czułości. Nie lubiła, gdy ją przytulano, czy całowano, zawsze wyrywała się siłą z objęć i uciekała. Dlatego uważano, że jest „dzika”.

Jednak między ojcem a córką istniała nić tajnego porozumienia bez słów. Magda wiedziała, że ojciec ją kocha i całkowicie akceptuje. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć.

Niestety, relacje z matką nie były takie same. Można je nawet określić, jako „trudne”, bowiem nie akceptowała ona córki w ogóle, całą uwagę poświęcając synowi. To on był jej oczkiem w głowie i tylko jego uważała w głębi duszy za swoje dziecko. Magda natomiast była w pewnym sensie dzieckiem niechcianym. Jej matka nie pragnęła więcej dzieci po pierwszym porodzie. Długo nie zgadzała się na ponowną ciążę, ale ciągłe nalegania męża wreszcie odniosły skutek. Pan Nowak miał więc wreszcie swoją upragnioną córkę, ale jego żona nie czuła do niej prawie żadnych macierzyńskich uczuć.

Toteż Magda wzrastała w systemie „zimnego chowu”, samodzielna i niezależna. Bolało ją, że matka jej nie zauważa i robiła wszystko, żeby zasłużyć na jej uczucie. Bardzo dobrze uczyła się i powiadamiając rodziców o nowej celującej ocenie, liczyła zawsze na pochwałę od matki, na cieplejszy uśmiech czy gest. Niestety, nigdy do tego nie doszło i po jakimś czasie Magda przestała już czekać na zdobycie względów matki. Zamiast tego zapoczątkowała, będąc już w liceum, pewnego rodzaju rywalizację, by udowodnić matce, że ona jest znacznie lepsza od niej.

Była inteligentna i spostrzegawcza, więc nauczyła się szybko bardzo dobrze gotować i piec wspaniałe ciasta. W tym celu poszła nawet do kolegi z klasy, który pracował w ciastkarni swojego ojca, by nauczył ją kilku oryginalnych wypieków.

Wreszcie 15-letnia Magda doczekała się swojej chwili triumfu, gdy na urodziny ojca postanowiła samodzielnie przygotować wszystkie potrawy mimo sprzeciwu matki, która spodziewała się całkowitej kompromitacji.

Tymczasem goście byli zaszokowani smakiem potraw i ich podaniem. Nie mogli się nachwalić zdolnościom kulinarnym Magdy, która skromnie uśmiechała się tylko. Niestety, w tym dniu oprócz ogólnego zachwytu znajomych, dziewczyna zyskała też wroga w postaci własnej matki, która nie wypowiedziała ani słowa pochwały.

Od tej pory jednak skończyły się drobne awantury między nimi i sprzeczki, a obie starały się wręcz nie wchodzić sobie w drogę. Pani Nowakowa nie krytykowała już córki, nie strofowała, ale także nie zauważała. W takiej atmosferze dotrwała Magda do matury.

Przedtem jednak zaszedł w jej życiu jeszcze jeden ważny fakt.

Magda często przyglądała się koleżankom, które nie miały żadnych oporów, by uprawiać seks z kolegami z klasy i szkoły. Niektóre z nich robiły to na każde kiwnięcie palcem i z każdym, kto tego chciał. W klasie takich dziewczyn było kilka i Magda przyjaźniła się z jedną z nich, Aliną. Obie spędzały dużo czasu na zabawach i pogawędkach, jednak podczas gdy Alina była „puszczalską”, to Magda nadal pozostawała „nietykalską” dziewicą.

Na tym tle często wybuchały między nimi sprzeczki i każda z nich próbowała przekonać drugą do swoich racji.

  • Czemu idziesz z każdym? - pytała Magda - Wybierz sobie dwóch, trzech i rób to tylko z nimi.

  • Co ty wiesz, ja mam dzięki temu powodzenie, zobacz jak za mną latają. Mnie to kręci jak diabli- przekonywała Alina.

  • Powodzenie? Ty chyba na głowę upadłaś! Oni się z ciebie śmieją, opowiadają sobie, co lubisz i jakie masz cycki!

  • No to co, o twoich nie opowiadają i nawet nie wiedzą, jak wyglądasz nago.

  • Co ci to daje, wariatko! Że wszyscy uważają cię za dziwkę ?

  • A może i tak. Może będę dziwką.

  • To przynajmniej rób to z facetami z forsą i niech ci płacą!

Były to jednak jedynie koleżeńskie sprzeczki. Obie nadal trwały przy swoich stanowiskach. Wreszcie Alina zaszła w ciążę z niezgułowatym chłopakiem z innej klasy i urodziła syna tuż przez maturą. Potem wyjechała w nieznanym kierunku, zostawiając małego Adasia swojej matce i słuch o niej zaginął.

Natomiast Magda, która czuła zdecydowaną niechęć do swoich rówieśników, podjęła pewną decyzję. Koledzy wydawali się jej zawsze brudni, śmierdzieli jakoś dziwnie, a spodnie w kroku od razu im pęczniały, gdy tylko patrzyli na nią. Nie cierpiała ich.

Widząc jak Alina całuje się i ściska ze wszystkimi kolegami, jak wkładają jej rękę w spodnie, jak przyciskają do niej swoją rozpaloną męskość, odczuwała jedynie wstręt do tych głupich i nieokrzesanych gnojków, którym wydawało się, że są panami świata.

Dlatego postanowiła stracić cnotę z mężczyzną, który całkowicie będzie różnił się od tych pryszczatych podrywaczy. Chciała zrobić to w komfortowych warunkach a nie w bramie domu, czy na ławce w szkole.

Wybór jej padł na pana Stanisława, właściciela pięknej willi i luksusowego samochodu. Był to mężczyzna przystojny, w wieku ok. 40 lat, żonaty, z dwójką rozpuszczonych dzieci. Jego pieniądze nie interesowały Magdy, ale podobał jej się zadbany i dobrze ubrany mężczyzna, imponowała jego pozycja w miasteczku i powodzenie u kobiet.

Okazja nadarzyła się wkrótce. Pan Stanisław przyjechał do ojca Magdy w jakiejś ważnej sprawie, więc ta postanowiła działać. Weszła do pokoju, niosąc tacę z kawą, w skromnej dziewczęcej sukience, ale rzuciła na mężczyznę wyraźnie zaczepne spojrzenie, poparte prowokującym uśmiechem, podpatrzonym u Aliny.

Mężczyzna był starym wyjadaczem i koneserem urody kobiecej, więc potrafił docenić wielkie, słodkie oczy dziewczęcia, rysujący się dopiero biust i ładną figurę. Wbrew pozorom nie zdradzał on żony, chociaż miał w miasteczku opinię podrywacza. Po prostu lubił flirtować z ładnymi kobietami ale nie posuwał się nigdy dalej niż do pocałunku w policzek. Zachowanie Magdy uznał za miłą pochwałę nastolatki dla jego prezencji i urody. Jednak nie docenił dziewczyny.

Magda poza uśmiechami i zalotnymi spojrzeniami, miała przygotowany plan. Gdy panowie już omówili swoje sprawy i Stanisław podniósł się do wyjścia, nagle przypomniała sobie, że zapomniała pożyczyć zeszyt od koleżanki, mieszkającej na drugim końcu miasteczka. Tak jak przypuszczała, mężczyzna od razu zaproponował, że ją podwiezie, ponieważ właśnie jedzie w tamtą stronę.

Zanim matka zdążyła zaprotestować, dziewczyna siedziała już w samochodzie z niewinnym uśmiechem.

Dopiero, gdy odjechali kilkadziesiąt metrów od domu, Magda od razu przeszła do swojej „niemoralnej propozycji”.

  • Czy wie pan, że jestem dziewicą? - zaczęła bez ogródek.

Mężczyznę na moment zamurowało z wrażenia i zażenowania. Pierwszy raz słyszał taką informację i to z ust dziewczyny niewiele starszej od jego córki. Nie wiedział zupełnie, jak zareagować i co powiedzieć:

    • To dobrze czy źle ? - zapytał głupio.

    • Nie wiem. Nie lubię moich rówieśników a zwłaszcza kolegów ze szkoły. Są tępi i zbyt napaleni. Dlatego mam dla pana propozycję. Chcę z Panem stracić cnotę.

Stanisław oniemiał. Mało brakowało, a przejechałby jakąś kobietę na przejściu, gdyż ze zdenerwowania jej nie zauważył. Cieszył się, że jeszcze jest w stanie spokojnie trzymać kierownicę i zmieniać światła kierunkowskazów zgodnie z kierunkiem jazdy.

Po kilku minutach milczenia odzyskał wreszcie głos i zdobył się na odpowiedź dziewczynie, która spokojnie czekała na dalszy ciąg dialogu.

  • Rozumiem, że sobie zażartowałaś ze mnie, prawda? Wy młodzi macie różne pomysły, może założyłaś się z kimś, że mnie uwiedziesz i potem będziecie mnie szantażować?

  • Gdyby tak było, to nic bym nie mówiła, tylko pana uwiodła. Z nikim się nie założyłam i mówię całkowicie poważnie - odpowiedziała prawie obrażona - chcę po prostu pierwszy raz zrobić to z poważnym mężczyzną, który mi się podoba a nie z głupim chłopakiem.

  • Ale ja mam żonę i nie zdradzam jej. Poza tym masz dopiero szesnaście lat i mógłbym być twoim ojcem.

  • Ale pan nie jest. Propozycja jest poważna i zapewniam dyskrecję. Miejsce i czas sam pan wybierze. Tu mój numer telefonu. - Podała mu wcześniej przygotowaną kartkę.

  • Nie zrobię tego, przykro mi. Wybierz kogo innego- rzucił zdecydowanie Stanisław.

  • Zobaczymy. Teraz muszę już wysiąść. Na razie.

Zwinnie wyskoczyła z samochodu, pomachała mu ręką na pożegnanie i spokojnie poszła w stronę domu Aliny. Była pewna, że mężczyzna nie przepuści takiej okazji i będzie pierwszą, z którą zdradzi swoją żonę. Jej kobieca intuicja podpowiadała jej, że propozycja trafiła na bardzo podatny grunt, toteż postanowiła czekać.

Nie czekała zbyt długo. Minęły 2 tygodnie, gdy Stanisław zadzwonił, żeby zaprosić Magdę na przejażdżkę do pobliskiej miejscowości, gdzie miał załatwić jakieś sprawy. Dziewczyna zgodziła się natychmiast, więc w umówionym miejscu i o ustalonej porze spokojnie czekała. Nie mówili o celu przejażdżki i podobało jej się, że nie próbował usprawiedliwiać się czy tłumaczyć. Po prostu jechała z mężczyzną, by uprawiać po raz pierwszy seks i czuła się prawdziwą kobietą a nie dziwką jak Alina.

Celem był letni domek, jeszcze zamknięty przed sezonem. Wokoło nie było zbyt wielu ludzi, gdyż kwietniowe chłody odstraszały amatorów odpoczynku na łonie przyrody.. 

W domku było zimno, lecz Stanisław szybko rozpalił ogień w kominku i po kilku minutach zrobiło się przytulnie. Jednak oboje czuli zdenerwowanie i strach. On pierwszy raz miał zdradzić żonę, a ona pierwszy raz oddać się mężczyźnie.

Atmosfera była mocno napięta, przy czym Magda wydawała się dużo spokojniejsza niż jej wybrany. Nie bała się, lecz ciekawiło ją, jakie uczucia łączą się z seksem i jakie wrażenia będą jej udziałem.

Widząc, że mężczyzna jest speszony i nie wie, jak zacząć, podeszła spokojnie do niego i zaczęła rozpinać mu koszulę, tak jak to widziała w pewnym filmie.

Gdy dotknęła jego nagiego torsu, poczuła, że zadrżał a po chwili zaczął również ją rozbierać. Podobało jej się to i wcale nie czuła wstydu.

Stała potem naga, patrząc ciekawie na jego sterczący członek i wtedy uświadomiła sobie, że widzi ten atrybut męskości po raz pierwszy, jeżeli nie liczyć kilku filmów porno.

Podobało jej się, gdy dysząc namiętnie, zaczął ją całować, a następnie wziął na ręce i zaniósł na wielki tapczan stojący w pokoju.

Magda rejestrowała wszystkimi zmysłami to, co się z nią działo. Słyszała jego oddech, czuła zapach jego skóry, odbierała dotyk jego rąk, błądzących po jej ciele. Tak jak oczekiwała, był bardzo czuły i delikatny, jakby miał przed sobą porcelanową lalkę. Toteż nie odczuła żadnego bólu, co ją trochę rozczarowało. „Może wcale nie byłam dziewicą ?” przemknęło jej przez myśl. Potem poddała się rytmicznym ruchom partnera, który po kilku minutach wreszcie z głośnym westchnieniem uwolnił ją z objęć.

Nie mówił nic, gdy ona z ciekawością śledziła jego reakcję. Leżał spokojnie z zamkniętymi oczami a po chwili poszukał jej ręki i czule pogłaskał .

Wtedy wstała i poszła do łazienki.

Tam po chwili zdziwiona popatrzyła na trzymany w ręce zakrwawiony ręcznik i pomyślała: „Zrobiłam to, już po wszystkim”.

Nie czuła właściwie nic, ani smutku, ani radości. Ot, wykonała następny krok do dorosłości i tyle, ale nie jako dziwka klasowa i cichodajka, lecz jak prawdziwa kobieta z honorami i czcią, z prawdziwym mężczyzną. Jedyne, co odczuwała, to duma z własnej decyzji i zadowolenie z siebie.

Od tej pory Magda chodziła po szkole i przyglądała się klasowym amorom z miną wyższości. Ona „wiedziała” i znała już seks w lepszym wydaniu, niż jej koleżanki, które mogły robić to jedynie w bramach lub na ławce w parku. W domu było jak zawsze, matka niczego nie zauważyła. Magda teraz pobłażliwie słuchała jej pouczających opowieści o mężczyznach i ich wadach.

Niestety, dziewczyna nie wzięła pod uwagę swojego kochanka. Podczas gdy dla niej była to tylko usługa, on po prostu niespodziewanie dla samego siebie zakochał się w nastolatce jak uczniak. Zaczął wydzwaniać do niej, prosząc o spotkanie, wysyłał anonimowo kwiaty, czekał pod szkołą, żeby tylko na nią popatrzeć, wreszcie znalazł okazję, by z nią porozmawiać bez świadków.

  • Czemu mnie unikasz? - zaczął bez wstępu- Dlaczego nie chcesz się spotkać ?

  • Przecież ja tylko prosiłam o pewną usługę- odparła zdziwiona Magda.- Niczego więcej nie chciałam, więc nie wiem, o co chodzi.

  • A nie wzięłaś pod uwagę, że się w tobie zakocham? Nie jestem z kamienia.

  • Ale ja do pana niczego nie czuję! I nie mam zamiaru tego kontynuować.

  • Błagam, spotkaj się ze mną chociaż jeszcze jeden raz - mężczyzna niemal skomlał.

Magdzie żal się zrobiło mężczyzny, który jednak zrobił z niej kobietę. Mimo niechęci do kontynuowania znajomości, jednak postanowiła spotkać się z nim jeszcze raz.

Za drugim razem bardziej jej się spodobało i czuła się już jak dorosła. "Mam stałego kochanka"- pomyślała podczas spotkania, gdy byli już w łóżku i nagle ucieszyło ją to. Dlatego nie skończyło się na jednym spotkaniu.

Od tego czasu spotykali się w różnych miejscach, dokładnie zacierając ślady. W hotelach, domach przyjaciół czy po prostu w samochodzie w lesie.

Magda uczyła się sztuki erotycznej powoli i systematycznie. Zaczęła rozumieć swoje ciało i jego potrzeby a także potrzeby mężczyzny. Gdy pierwszy raz osiągnęła orgazm, uczcili to butelką szampana. Nagle odkryła, że seks sprawia jej radość i rozkosz, co ją zaskoczyło, ale dzięki temu zaczęła z większym zrozumieniem patrzyć na swoją koleżankę Alinę.

Romans trwał dwa lata, czyli do matury Magdy. Stanisław nauczył jej tego, co sam umiał, jednak nie miał on wielkiego doświadczenia. Żona nie zgadzała się na inny seks niż poprawny „małżeński”, toteż z Magdą próbował trochę eksperymentować. Nie chciał jednak dziewczyny wystraszyć, więc nie mieli takich chwil zbyt dużo.

Magda nie miała zresztą żadnych oporów i traktowała Stanisława jak pole doświadczalne. Była świetnym obserwatorem i dobrze notowała w myślach jego zachowanie. Doszło do tego, że mężczyzna oszalał na jej punkcie i nie był w stanie normalnie pracować. Myślał o niej niemal bez przerwy, czekał z niecierpliwością na spotkanie i dzwonił o różnych porach.

Wreszcie Magda zabroniła mu dzwonić a spotkania ustaliła w konkretnym dniu tygodnia. Mieli spotykać się wyłącznie raz w tygodniu. Na więcej nie godziła się mimo jego próśb, więc musiał się wreszcie podporządkować. Bał się, że dziewczyna całkowicie zerwie znajomość.

Innym jego problemem była żona i dzieci. Biedak musiał tak kłamać, tak lawirować i tak konspirować się, że żył w ciągłym strachu.

Tymczasem Magda zdała na studia i po wakacjach miała zamiar wyjechać do innego miasta. Miała wrażenie, że już tu nie wróci, żądna nowych przygód i poznania innego życia niż w tym prowincjonalnym grajdołku. Tak myślała i cieszyła się na nowy rozdział swojego życia. Cały świat stał dla niej otworem i mogła wreszcie robić, co chciała.

Snuła wielkie plany kariery naukowej lub artystycznej, chciała podróżować i poznawać świat i ludzi.

Wiedziała, że może wszystko zrobić ze swoim życiem i otrzymać to, czego zapragnie.

Gdy przyszedł czas rozstania z kochankiem, musiała jeszcze spokojnie przejść przez scenę rozpaczy. Mimo jego błagań kategorycznie zażądała, żeby jej nie szukał i nie przyjeżdżał do niej. Ostro uświadomiła mu, że to koniec znajomości i więcej się nie zobaczą. Trochę bała się, że może popełnić samobójstwo, ale już jej to nie obchodziło. Nie czuła żalu a była raczej zadowolona, że pozbyła się natrętnego kochanka.

Nieco trudniej przyszło jej pożegnać się z ojcem. Było jej żal, że musi się z nim rozstać i obiecała pisać mu o wszystkim. Wiedziała, że tylko on dobrze rozumie jej głód życia i chęć wyrwania się w świat. ( c.d.n.)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz